Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dominik Zając z Kiełczowa dostał statuetkę "Nadzieja Polskiego Kartingu". Jak się potoczą jego losy?

Weronika Skupin
Dominik mieszka z rodzicami i dwiema siostrami w domu wielorodzinnym w Kiełczowie. Na gokartach jeździ drugi sezon, a zaczął interesować się tym sportem odkąd Robert Kubica zaczął odnosić największe sukcesy. Marzy o ściganiu się w bolidzie, choćby w Formule 4. Na razie jest jedynym w regionie zawodnikiem startującym w wyścigach gokartowego pucharu Rok Cup Poland.

Na treningi Dominik Zając z tatą Wiktorem jeździ co dwa tygodnie do Zielonej Góry albo Gostynia - na te tory mają najbliżej. Miejsce ustalają z teamem: D&D Motorsport Poland któremu zawdzięczają pomoc w startach. Dominik w lipcu skończy 14 lat. Ściga się w kategorii Junior (13-16 lat).

Zaczęło się kilka lat temu, kiedy cała rodzina zaczęła oglądać zawody Formuły 1. Kibicowali wtedy Kubicy, a Dominik dostał swojego karta. Ćwiczył na Małej Monzie w Siechnicach, a tam zauważył go właściciel toru i teamu D&D, Damian Kaczorowski. Wziął go pod swoje skrzydła i zachęcił do startu w Rok Cup w zeszłym roku. Dominik dostał swojego mechanika, Marcina "Komancza" Kołodyńskiego i zmierzył się z innymi na torze.

W zeszłym sezonie, jeszcze w kategorii mini, Dominikowi szło pod górkę. Już miał zostać okrzyknięty pechowcem roku. – Raz na ostatnich okrążeniach odleciał mi gaźnik, czasem musiałem się przebijać z końca stawki, bo chciałem kogoś za szybko wyprzedzić i się zderzyliśmy. Spadłem sporo miejsc do tyłu. Mechanik mówi o mnie "gorąca głowa" - opowiada Dominik.

Mama chłopaka, Agnieszka, przyznaje, że syn jest w gorącej wodzie kąpany. - Reaguje impulsywnie, a nerwy nie są dobrym doradcą. Dominik mimo swojego wieku ma już pierwsze siwe włosy z tego stresu - śmieje się. Jego tata, Wiktor, dodaje, że walenie ręką w kierownicę jest u Dominika normalne, zdarzyło mu się też rzucić kaskiem. - Z drugiej strony Niki Lauda powiadał, że każda decyzja, nawet podjęta w nerwach jest dobra, jeśli zapada szybko. A szybkość reakcji liczy się w ściganiu - przytacza Wiktor Zając.

Impulsywność Dominik ma chyba po swoim idolu - Lewisie Hamiltonie, Brytyjczyku startującym w Formule 1. Podobnie jak on jest nieustępliwy i waleczny. Dominik za te cechy ceni też Ayrtona Sennę i Roberta Kubicę. Temu ostatniemu udało się kontynuować karierę poza Polską, co jest marzeniem Dominika.

Chłopak ma talent. Pod koniec sezonu po serii pechowych wyścigów szczęście zaczęło się uśmiechać do Dominika. W startach w Gostyniu zajął 2 i 3 miejsce, a w Zielonej Górze - piąte. Dostał statuetkę "Nadzieja Polskiego Kartingu". To sprawiło, że rodzice zdecydowali się kontynuować jego przygodę z kartingiem. Na początek ponad 15 tys. zł musieli wydać na gokarta.

Na razie odbyła się pierwsza runda zawodów, gdzie Dominik startuje w nowej kategorii - w Gostyniu. Tam na inauguracji sezonu Dominik był siódmy, a do piątego miejsca w klasyfikacji generalnej brakuje mu dwóch punktów. - To świetny wynik. Myśleliśmy, że będziemy płacić frycowe. Mechanik Dominika zapowiadał nam, że do piątego miejsca zbliżymy się pod koniec sezonu. Po cichu liczyliśmy na lokatę w pierwszej dziesiątce, a tu taka niespodzianka - cieszy się Wiktor Zając. Do końca sezonu zostało 13 startów.

W kategorii Dominika startuje ponad 20 zawodników z całej Polski, ale on jest jedyny z regionu Wrocławia. Z kolei w jego teamie jest kilkoro mechaników i kilkoro zawodników w różnym wieku - od kilkulatków do ponad 30-letnich mężczyzn. W kategorii mini startuje nawet dziewczyna - Maja. - W kasku nie odróżni się dziewczyny od chłopaka, a one jeżdżą na równi z nami. Czasem nawet szybciej - mówi Dominik.

Niestety, karting to drogi sport. Każde zawody to wydatek bagatela kilku tysięcy złotych. Ale w zabawę zaangażowała się cała rodzina. Mama, tata i starsza siostra Dominika jeżdżą z nim na zawody, latem wynajmują campery. - Panuje tam prawdziwie rodzinna atmosfera. Chłopcy walczą ze sobą na torze, a potem razem kopią piłkę. My, dorośli grillujemy i rozmawiamy wieczorami, bo już znamy się ze sobą - opowiada Agnieszka Zając. Dominik jednak nie zapomina, że jest na zawodach i na torze daje z siebie wszystko. - Gdy jedzie, nas już nie widzi, choć stoimy w zasięgu wzroku. Jest skupiony na torze i zwraca uwagę tylko na mechanika, który rękami daje mu różne sygnały, bo w kasku nie ma słuchawek - mówi.

Mama Dominika nie ogląda jednak początków wyścigów z jego udziałem odkąd miał stłuczkę na torze w Radomiu. Wydarzył się tam mały karambol i choć syn wyszedł z tego cało, woli nie patrzeć na tor w chwili startu. - Bardzo się przestraszyłam. Na szczęście nic się nie stało. Ale teraz i tak będę zostawać w domu z trzytygodniową Zuzią - najmłodszą w rodzinie - mówi Agnieszka Zając.

Rodzinie Zająców sen z powiek spędza teraz szukanie sponsora. Choć w pomoc zaangażował się urząd gminy Długołęka, to fundusze topnieją. - Gdy znany sportowiec odnosi sukces, ludzie zaczynają się interesować jak zaczynał i kto mu pomagał. Często bez wsparcia żaden z nich by się nie wybił, karting to nie jest tani sport - mówi Wiktor Zając.

To, że Dominik ma talent widać, gdy tylko wsiądzie za kierownicę czegokolwiek, co ma cztery kółka. - Zaczyna już prowadzić auto. Dziadek dał mu kierować swoim samochodem - śmieje się Wiktor Zając. Oczywiście na razie Dominik nie wyjeżdża na ulice, tylko manewruje na rodzinnym podwórku.

A co dalej? Dominikowi marzy się przechodzić do coraz wyższych serii. Woli bolidy od samochodów rajdowych i asfaltowy tor od polnych rozstajów, dlatego zamiast WRC wybrałby Formułę 4, a potem kto wie, może Formułę 3 i wyżej, choć o F1 marzy jeszcze nieśmiało. W perspektywie ma też np. Porsche Supercup. Dakar też go kręci. – Marzenia są za darmo, ale gdybyśmy chcieli go wystawić w Rajdzie Dakar, musielibyśmy sprzedać dom – uśmiecha się Agnieszka Zając.

Póki co Dominik skupia się na bieżących celach - zawodach w Bydgoszczy, Radomiu i Zielonej Górze. Chce skończyć sezon. I liczy na to, że dostrzeże go kiedyś jakiś łowca talentów z dużego fabrycznego teamu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dominik Zając z Kiełczowa dostał statuetkę "Nadzieja Polskiego Kartingu". Jak się potoczą jego losy? - Długołęka Nasze Miasto

Wróć na dlugoleka.naszemiasto.pl Nasze Miasto